Gra RPG osadzona w unwiersum Star Wars
Ormis rozsiadł się na krześle jak typowy bywalec kantyny. Obrzucił krótkim spojrzeniem żołnierzy, a potem skupił wzrok na mężczyźnie, który przypominał Ivena.
- Pójdę coś zamówić. Rozejrzyj się w tym czasie. Może coś interesującego wpadnie Ci w oko. - wstał z krzesła i wolnym krokiem ruszył do kontuaru.
Ostatnio edytowany przez Qui Gon (2008-05-07 17:15:52)
Offline
Lia próbowała sie skupić. Lot pojazdu nie wyszedł jej tak jak chciał. Swoop zaczął spadać na nią, lecz Quinlan ją uratował zatrzymując śmigacz tuż nad jej głową, przy pomocy Mocy.
- Dobry pomysł. Weź Kelnę na siebie i jedźcie w stronę bieguna. Spotkamy...
[i] - W imieniu Imperium ręce do góry! - usłyszeli nad sobą głos, a następnie zobaczyli dwa śmigacze transportowe wypchane po brzeg klonami, oraz dwa myśliwce typu V.
Offline
Lie przeszedł bardzo nieprzyjemny dreszcz zaskoczenia. Przez chwilę nie wiedziała co robić. Po paru sekundach szeptem powiedziała do swoich towarzyszy.
- Biegiem, na dół. Na raz - starała się, aby to wyglądało tak, jakby otworzyła usta z zaskoczenia - Dwa... Trzy.
Po wypowiedzeniu ost. słowa ruszyła biegiem w stronę windy, starając się biec lekkim slalomem, by nie zostać trafioną
Ostatnio edytowany przez Bastila (2008-05-07 17:25:01)
Offline
- Uciekają! Otworzyć ogień! - rozkazał oficer. Mały Chadra-fan dostał w głowę, przebijając ją na wylot. Korto zaczął używać miecza świetlnego. Zaczął odbijać pociski, kierując je z powrotem do żołnierzy z miernym skutkiem. Wszyscy ocaleni zdążyli wejść do windy, oprócz Lii która się potknęła o ciało Chadra-Fana, oraz Quinlana który ją osłaniał.
- Wskakuj na skuter i odjeżdżaj! W środku jest tylko więcej żołnierzy. Jedź! - zawołał. Na twarzy malował mu się ogromny wysiłek. Widać było że zaraz straci siły.
Offline
- Próbuje uciec! - dowódca nadal mówił przez megafon. - Zatrzymać ją!
Niebieskie pociski rozgrzewały powietrzę wokół Lii, ale rzaden z nich nie zrobił jej krzywdy. Dziewczyna wskoczyła na śmigacz, a następne ruszyła przed siebie zostawiając Quinlana z tyłu. Mogła tylko patrzeć jak Jedi dostaje z jednego z pocisków, a jego miecz świetny się wyłącza.
Offline
Twilekanka zamknęła na parę sekund oczy, jakby chciała wymazać ostatnie wydarzenia z pamięci. Spojrzała przed siebie i zadała sobie na głos pytanie: - Co teraz, do cholery?!
Leciała cały czas tym samym torem.
Offline
Mężczyzna nalał drinki i powiedział.
- Należą się cztery kredyty.
-------------
Lia wyciągając przedmiot nie zauważyła gdzie jedzie i przeleciała przez środek jednego z nielicznych tutejszych wieżowców. Zwiedziła biura, a następnie wyleciała z drugiej strony. Miała na dłoniach i twarzy drobne skaleczenia, lecz nie były groźne dla życia. - 1 VP. Przedmiotem okazał się zlepek kolorowych kabli, oraz wyświetlacz razem z kompasem, który kierował ją na południe. Wiatr uderzający ją w twarz powodował że nie mogła do końca otworzyć oczu i dokładniej przyjrzeć się przedmiotowi.
Offline
Rzuciła sobie kable na stopy, aby jej teraz nie przeszkadzały, a wyświetlacz trzymała w ręku. Mimo to kierowała teraz śmigaczem obiema dłońmi.
Cały czas kierowała się przed siebie - postanowiła najpierw zgubić gości, którzy lecieli za nią. Rozejrzała się, próbując znaleźć jakąś małą uliczkę, w którą mogłaby gwałtownie wjechać.
Offline
- Oczywiście. Jeszcze jedno małe pytanie. Opłacalna jest odpowiedź na nie. Nie obiło Ci się o uszy imię Iven ? - powiedział niedbale kołysząc drinkiem, a ukradkiem obserwując reakcję mężczyzny.
Offline